środa, 12 września 2012

Jak zaplanować swoją drogę do wymarzonej sylwetki?


 
1. Matywacja jest najważniejsza
Pierwszym krokiem jaki powinnyśmy podjąć jest wzbudzenie motywacji do działania. Zadajmy sobie pytanie: 'Dlaczego właściwie chcę się odchudzać?'. Właściwie każda odpowiedź na to pytanie jest niegłupia, pod warunkiem, że same pragniemy zmiany, a nie robimy to pod wpływem presji otoczenia. Motywacje takie jak: ,zyska na tym moje zdrowie i samopoczucie', 'znów zmieszczę się w jeansy z zeszłego sezonu', 'chłopak, który mi się podoba, nareszcie zwróci na mnie uwagę' mobilizują i dają siłę, by wytrwać. Równie ważne jest wyrobienie pozytywnego spojrzenia na swój cel. Słowa: 'muszę schudnąć, bo nie Cierpię swojego ciała' lepiej zastąpić zdaniem: 'będę z satysfakcją patrzyła w lustro'.

 
2. Wyznacz masę ciała odpowiednią dla siebie.
Aby wiedzieć, czy schudnąć, czy też przytyć, trzeba znać właściwą dla siebie wagę. Ale jaka ona jest? Nie łatwo jest odpowiedzieć na to pytanie. Długo trwało przekonanie, że powinno się ważyć tyle, ile wynosi liczba centymetrów wzrostu minus sto. W chwili obecnej, taką teorię uważa się za bezpodstawną. Za najskuteczniejszy sposób obliczania prawidłowej masy ciała, uznaje się dzisiaj ustalanie tzw. BMI. Można to zrobić w bardzo prosty, matematyczny sposób. Dzielimy masę ciała w kilogramach przez wzrost w metrach, podniesiony do kwadratu. Później sprawdzamy, w jakim przedziale liczbowym mieści się otrzymany indeks. Jeżeli liczba wynosi od 18,5 do 24,5 to nasza waga, pod względem zdrowotnym, mieści się w normie. Jeżeli jest to 25- 30, powinna zapalić się lampka- mamy nadwagę. Jeśli nasz indeks wynosi 30 i więcej, oznacza to otyłość i jest znakiem, że powinniśmy schudnąć. Działa to też w drugą stronę- jeżeli nasze BMI jest niższe niż 18,5, oznacza to niedowagę. Na przykład, dziewczyna ważąca 44 kg przy wzroście 1,61, dzieli 44 przez 1,61 do kwadratu ( czyli 2,5921) i wychodzi jej 17, co oznacza, że ma niedowagę i warto byłoby, aby pomyślała o przytyciu.

BMI również ma swoje wady. Indeks masy ciała, wyznacza bowiem zdrowotne ramy prawidłowej wagi. Ale co z ramami estetycznymi? Drobnokoścista nastolatka, ważąca 45 kg przy 160 cm wzrostu, mimo iż teoretycznie ma niedowagę, nie wygląda za chudo, natomiast dziewczyna o mocnej budowie, przy tym samym wzroście ważąca 65 kg, nie wygląda jak, kolokwialnie mówiąc, 'pasztet'. Tak więc przy ustalaniu idealnej masy ciała należy zwracać uwagę nie tylko na BMI, ale również na kształt sylwetki i jej proporcje.
 

3. Nie poddawaj się!
Nie ważmy się częściej niż raz na tydzień. Nie ma sensu robić tego codziennie. Dobowe wahania wagi są rzeczą zupełnie normalną. To, że jednego dnia ważymy kilogram więcej niż poprzedniego, nie oznacza wcale, iż przytyłyśmy. Może po prostu nasz organizm zatrzymał więcej wody, albo ma w sobie niestrawione resztki pokarmowe? Nie wszyscy również chudną tyle samo, w tym samym czasie. Nasz metabolizm płata różne figle, raz przyspiesza, raz zwalnia- to również jest całkowicie normalne. Oczywiście, sytuacja, w której po tygodniu diety zauważamy, że waga stoi w miejscu, albo jest wręcz większa niż przy poprzednim pomiarze, jest frustrująca i może zniechęcać do dalszego działania. W takich sytuacjach warto poszukać wsparcia u innych odchudzających się, albo... rodziny i przyjaciół. Mając bliskie osoby dokoła siebie, łatwiej jest wytrwać w swym postanowieniu, mimo przeciwności.


4. Tak trzymaj!
Pamiętaj, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dołączysz do elitarnej grupy dobrze się odżywiających. W świecie słodyczy i fast foodów, taka przynależność jest wielką nobilitacją. Pamiętaj o tym. Jeśli wytrwasz i będziesz mądrze realizować swoje cele, po pół roku, stając na wadze czy przed lustrem i porównując swoje nowe ciało do tego poprzedniego, dojdziesz do wniosku, że naprawdę było warto.













w oparciu o artykuły zamieszczone w publikacji Ireny Gumowskiej: 'Wenus z patelnią oraz wydaniu specjalnym 'Poradnika Domowego: Po prostu slim', a także o wiedzę własną 

4 komentarze:

  1. Dziękuję za zaproszenie :)
    Dodaję do obserwowanych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaję do obserwowanych, aczkolwiek nie skorzystam z pomocy:) Wolę własne zasady odżywiania, ponieważ nie wierzę w zdrowe diety. Nie raz Moja matka oferowała Mi pójście do prywatnego dietetyka, a jednak zawsze odmawiałam. Szanuję Twoją pracę, ale żyję w świecie Motylków i Pro-Any i nie chcę tego zmieniać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. ładny początek :)
    Ps. mam prośbę, poszperaj trochę w ustawieniach jak już się bardziej obeznasz z blogspotem i włącz subskrypcję nowych postów na pocztę email. I wyłącz weryfikację obrazków przy komentarzach. Ułatwiło by nam to życie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja bym do tego dodała jeszcze wyznaczenie celu i rozłożenie go na kilka mniejszych wyzwań. Czyli innymi słowy zrobienie sobie konkretnego planu działania opartego na zasadzie małych kroków.

    OdpowiedzUsuń