czwartek, 13 września 2012

'Diety cud', czyli dlaczego 'c' powinno czytać się jak 'k'

Aby schudnąć skutecznie, trwale i zdrowo powinnyśmy przedewszystkim zmienić swoje niezdrowe nawyki żywieniowe. Chipsy, fast foody i zupki chińskie zastąpić świeżymi i pełnowartościowymi posiłkami, a coca-colę wodą mineralną. Nasz organizm, nie chce być gruby. To my same, tratując go niezdrowymi przekąskami i konserwantami, sprawiamy, że on głupieje i niewiedząc co robić z nadmiarem energii i toksyn, jakie mu dostarczamy, odkłada je w postaci tłuszczu. Jeżeli zaczniemy jeść tyle, ile naprawdę potrzebujemy to on nie będzie strzelał fochów i z powietrza nie przytyje. A jeżeli jeszcze troszeczkę ograniczymy kalorie, to się ucieszy, że w końcu damy mu się sprawdzić i uczknąć nieco ze zbędnego tłuszczyku. A wtedy, w nagrodę, obdarzy nas szczupłą, optymalną dla niego sylwetką.

Jednak zaprzyjaźnienie się z naszym organizmem, jak każdy związek, wymaga nieco cierpliwości i poświęcenia. A jak wiadomo, człowiek, a w szczególności kobieta, istotą niecierpliwą jest. Nasza cywilizacja sprawiła, że od wysiłku psychicznego (fizycznego w sumie też) oduczyliśmy się prawie zupełnie. Toteż, aby zyskać upragnioną sylwetkę, kobiety dość rzadko z miejsca decydują się na zmianę swojego stylu życia. Wolą iść na łatwiznę i poszukać jak najszybszej metody na zrzucenie sadełka.

No i w tym momencie się zaczyna. Internet, prasa kobieca, książki pisane przez pseudo lekarzy i dietetyków. Wszystko po to, aby znaleźć cudowny sposób na zyskanie figury modelki.
Postanowiłam zrobić mały przegląd tego, czym tratują się kobiety (i nie tylko) aby stracić na wadze. Generalnie tzw 'diety cud' podzielić można na dwie grupy- diety populistyczne i diety restrykcyjne. Dzisiaj skupię się na tych pierwszych, bardziej wymyślnych i szkodliwych dla zdrowia.


1. Dieta kopenhaska
Hit wśród nastolatek. Wchodząc na fora i blogi młodych dziewczyn próbujących się odchudzać, chyba nie spotkałam takiej, która nigdy by jej nie próbowała.
Twórcy tej diety obiecują nam znaczny spadek wagi w zaledwie trzynaście dni. Twierdzą także, że efekty diety utrzymają się aż przez dwa lata! Brzmi cudownie. Ale gdy patrzymy na jadłospis mina nam rzednie. Dwa posiłki dziennie, w tym pierwszy nie wcześniej niż o 12:00, monotonne menu oparte głównie na kawie, wołowinie i jajkach... To wszystko powoduje że nasz metabolizm się spowalnia, boli nas głowa, mdlejemy i zapominamy kim jesteśmy. No cóż, może warto się przemęczyć dla urody? Ale czy naprawdę nasza uroda na tym korzysta? W prawdzie chudniemy te 4, 5 kg, ale za to niedobory witaminowe jakie dostajemy w prezencie, wyrywają nam włosy, łamią paznokcie, wysuszają cerę i wyżerają mięśnie (i mamy 'flaki' zwisające z ramion).
 

2. Dieta Kliniki Mayo
Jajko? Ja się tak zawsze zastanawiam, czemu akurat jajko? Jajko jest niskokaloryczne, okay. Łatwo zapycha żołądek, okay. Jest bogate w witaminę A, D, E, żelazo, magnez potas. Ale na samych jajkach i trzech porcjach owoców dziennie nie da się wyżyć dłużej niż 3, góra 5 dni! Dwa tygodnie ( a niektórzy podobno potrafią wytrzymać jeszcze dłużej) wpychania w siebie jajek spowalnia metabolizm do tego stopnia, że efekt jo-jo może nastąpić nawet trzy dni po zakończeniu diety! Czy naprawdę warto przez kilkanaście dni chodzić osłabionym i sennym, z wysypką (tak tak, zbyt duże stężenie białka często powoduje wysypkę) tylko po to, żeby schudnąć i po chwili przytyć? Chyba nie.


3. Dieta hollywoodzka
Trzytygodniowa. Zasady proste- przez pierwszy tydzień jemy tylko owoce, w tym dwa z nich to całe ananasy (niby dobrze- błonnik). W drugim tygodniu dodajemy kurczaczka, indyczka i warzywka. Produkty bardzo zdrowe. Ale za mało! A do tego praktycznie brak tłuszczów i węglowodanów złożonych. W prawdzie ubytek wagi po trzech tygodniach może być nawet 5kg, ale to głównie dlatego, że razem z błonnikiem usuwana jest z organizmu woda i złogi jelitowe. Jest to pozytywne, ale jako 2-3 dniowe oczyszczenie organizmu. Po 21 dniach z braku wielu witamin (głównie tych przyswajalnych z tłuszczem), matowieją nam włosy i łamią się paznokcie. No i owoce... przez jakieś trzy, cztery miesiące nie możemy na nie patrzeć.


4. Dieta France Aubry
Dieta, którą wolałabym pozostawić bez komentarza. Nasz jadłospis składa się głównie z gumy do żucia, jabłek i multiwitaminy. Brzmi absurdalnie? I takie jest. Francuska dietetyczka tworząc swój genialny program żywienia, miała nadzieję, iż za jego pomocą zwalczy plagę anoreksji szerzącą się wśród modelek. Niestety- efekt był nieco inny. Modelki, zamiast być szczupłe i jedzące, stały się... jakby bardziej 'wypasione'. Dlaczego? A no dlatego, że dieta France Aubry spowalnia metabolizm. Po zakończeniu kuracji France Aubry, dziewczyny jak szalone rzucały się na produkty skrobiowe (które dieta całkowicie wykluczała) a ich jelita, odzwyczajone od błonnika przestały... wydalać. Oprócz tego, osłabiony organizm tak przyzwyczaja się do multiwitaminy w tabletce, że nie ma ochoty wysilać się i pozyskiwać składników odżywczych prosto z pożywienia, traktując je jak toksyny. W efekcie nasze ciało, zamiast szczupłe, staje się nabrzmiałe i obolałe.


5. Dieta kapuściana
Właśnie tą dietą, będąc w naszym wieku odchudzały się dzisiejsze trzydziestolatki. Je się w dużych ilościach zupę kapuścianą (przyspieszającą metabolizm) oraz dozwolone danego dnia produkty. Stosowana tydzień jest świetną metodą oczyszczenia organizmu z toksyn i nadmiaru wody. Jednakże jej działanie wyszczuplające sylwetkę jest znikome, gdyż zgubione kilogramy to nic innego jak niepotrzebna nam H2O. Stosowanie diety kapuścianej na dłuższą metę może powodować niedobór żelaza, co powoduje anemię i znacznie sprzyja depresji. Dużym minusem tej diety jest fakt, iż kapusta powoduje wzdęcia, przez co nasze brzuszki wyglądają jak piłki plażowe. Niestety, zapach też może być nieprzyjemny.
 




W najbliższym czasie postaram się zrobić rekonesans popularnych diet długoterminowych i również umieścić go na blogu.

8 komentarzy:

  1. Ja nigdy nie stosowałam diety kopenhaskiej..

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ten Twój blog ;) od razu dodaję do obserwowanych i bede tu regularnie zagladać sama jestem na diecie staram się zdrowo jeśc, ruszać się nie zawsze wychodzi ale jest ok ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jeszcze dość popularną, ale niebezpieczną dietą jest dieta proteinowa (dukana).
    bardzo ciekawy blog. również się odchudzam. i mam nadzieję, że stosuję zdrową dietę. od lutego tego roku do dziś schudłam ok 13 kg. jeszcze do mojego wymarzonego bmi (21,5) brakuje 7 kg, ale i tak jestem bardzo zadowolona. i o dziwo jem dość dużo i często, nigdy nie czułam głodu. szczerze mówiąc, nie znam takiego uczucia. jem małe porcje co 3 godzinki, sama gotuję, nie jem słodyczy ani fast foodów, nie palę, piję baaardzo sporadycznie i jak już to czerwone winko. nie ćwiczę, ale zrezygnowałam z komunikacji miejskiej i co dziennie najmniej godzinkę jestem na spacerku. piję góra 2 słabe kawy dziennie, piję herbatę zieloną i czerwoną i najmniej 1,5 litra wody dziennie, nie słodzę. ograniczam chleb razowy, ciemny ryż, pełnoziarnisty makaron i kaszę gryczaną. jem dużo, dużo warzyw i mięsa (kurczak i ryby). nie piję soków i napojów gazowanych. ze słodyczy pozwalam sobie na sorbety i musli w batoniku. jem jogurty z otrębami owsianymi i płatki fitness z w miarę chudym mlekiem. i najważniejsze nie stosuję żadnych wspomagaczy. Jestem genetycznie obciążona nadwagą, wszyscy u mnie w rodzinie borykają się z nadmiernymi kilogramami, miałam strasznie wolną przemianę materii, mam anemię i zbyt niski poziom żelaza. Ale znalazłam motywację i trwam w diecie. Mario czekam na kolejne posty. Jeśli w swojej diecie popełniam jakieś rażące błędy proszę skoryguj je. naprawdę zależy mi na opinie dietetyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim, bardzo poważnym błędem twojej diety jest ograniczenie pełnoziarnistych produktów zbożowych. Pełnoziarnisty chleb, makaron, brązowy ryż i kasze dostarczają nam węglowodanów złożonych (tzw 'dobrych węglowodanów'), a przede wszystkim są cennym źródłem błonnika, który jest konieczny do prawidłowego funkcjonowania przewodu pokarmowego. Ciemny chleb i kasze dostarczają również żelaza, co w twoim przypadku jest szczególnie ważne. W prawidłowo zbilansowanej diecie, produkty pełnoziarniste powinny być spożywane minimum trzy razy dziennie (podobnie jak warzywa)!
      Po drugie- tzw płatki fitness, wcale nie są fit. Praktycznie niczym się nie różnią od zwykłych płatków pełnoziarnistych, poza tym że dorzycane są do nich jakieś pseudo owoce albo okrawki czekolady. Znacznie lepiej kupić zwykłe płatki owsiane lub pełnoziarniste i wkroić do nich banana, pomarańczę albo inny owoc- będzie przynajmniej zdrowo.
      Najbardziej martwią mnie Twoje niedobory zdrowotne. Anemia może być spowodowanea faktem, iż praktycznie nie spożywasz czerwonego mięsa. Proponuje włączyć do diety wołowinę- jest znacznie zdrowsza i chudsza niż mięso wieprzowe. Najlepiej byłoby wybierać części podrobowe, takie jak wątroba, nerki czy płuca. Przekonaj się także do roślin strączkowych.

      Jeśli masz jakieś bardziej szczegółowe pytania, pisz do mnie na maila. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Niestety Twój mail się nie wyświetla... Ehhh... Staram się właśnie zapisać do lekarza po skierowanie na badanie krwi. Martwię się, bo zaczęły mi włosy wypadać. Może to przez moją anemię... Nie jem w ogóle czerwonego mięsa ani podrobów. Nie smakuje mi w ogóle. Nie potrafię się przełamać. Próbowałam, ale podczas jedzenia mam odruch wymiotny. Wiem, że to straszne. Ale to wina tego, że za dziecka mi wmuszano jedzenie bo byłam niejadkiem. Pewnie przepiszą mi znów falvit albo coś podobnego. Napiszę Ci co przykładowo jem w ciągu dnia. Na pierwsze śniadanie płatki fitness ok 2 porcje (2x119 kal) i do tego ok szklanki mleka 1.5%; na drugie śniadanie 2 kromki chleba razowego lub razowa bułka z wędzoną piersią z kurczaka lub twarożkiem półtłustym i do tego warzywka(pomidorek, sałata, ogórek) lub jajecznica na 1 jajku; na obiad albo sałatka na zimno (np makrela wędzona, sałata, oliwki, korniszony, kukurydza, papryka czerwona, jajko i sos czosnkowy na jogurcie) lub na ciepło rybka albo pierś z kurczaka z gotowanymi warzywami (brokuł, kalafior, brukselka, szpinak) i sosem pół na pół jogurt ze śmietaną lub pomidorowym; podwieczorek to często batonik musli (ok 90 kal) lub ze 2 kawałki pieczywa chrupkiego (2x30 kal) z dżemikiem nisko-słodzonym własnej produkcji a na kolację zazwyczaj jogurt owocowy 0% (88 kal) z 2 czubatymi łyżkami otrębów owsianych. Zdarza się, że z 2 razy w tygodniu zjem sos pomidorowy z cukinią i tuńczykiem i makaronem pełnoziarnistym durum, bądź kaszę gryczaną z kotlecikami sojowymi i sosikiem z grzybkami itp. Ale staram się ograniczać, bo jestem w stanie makaron jeść codziennie... Teraz spisując mój dzienny przykładowy jadłospis przeraził mnie fakt, że tak naprawdę jem mało kalorii.. Może to od tego gubię włosy z głowy. Choć niby nie chudnę zbyt szybko. Nie przekraczam pół kilo na tydzień. Chciałabym ważyć 55 kg przy wzroście 160 cm, ale przede mną długa i żmudna droga. I nie chcę zrobić sobie krzywdy odchudzaniem. Wezmę pod uwagę twoje uwagi i przestanę w taki sposób podchodzić do kaszy czy makaronu. Mój mężczyzna je sporo węglowodanów, bo stara się przytyć. Ma chyba niedowagę. Przy wzroście 176 nie przekracza 60 kg. I w taki sposób bywają dni, że nie mam czasu gotować dwóch obiadów, więc jem to co on., tyle że robię wtedy chude mięsko i sosiki. W ogóle jak to pogodzić dietę dla osoby z nadwagą i osoby z niedowagą. Nierealne. I mam oczywiście wyrzuty sumienia, że zjadłam tą kaszę, ryż czy makaron, bo jak to co pomaga przytyć ma pomóc mi schudnąć. Zresztą zawsze wmawiano mi, że węglowodany dają energię którą trzeba wyskakać, wybiegać itp. A ja ruchliwa nadto nie jestem. Tylko te spacerki. Może teraz podpowiesz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Aaaa i jeszcze coś mi się przypomniało. Jestem chyba klepsydrą. Mam szerokie biodra i odznaczające się pośladki, poza tym niby większy (70f) biust) ale za to drobne w miarę ramiona i mocno zaznaczoną talię. Jak ważyłam najwięcej (75 kg przy wzroście 160 cm) to poszło mi głównie w biodra i uda oraz w brzuch. Ale widać było wszędzie i ręce i szyja i buzia były pyzowate. Teraz mniej więcej od ramion do bioder idzie linia prosta. I może się przedstawię. Roksana, 27 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roksano, zdaje mi się, że powinnyśmy porozmawiać prywatnie. Oto mój adres mailowy: aleksandramariadietetyk@gmail.com . Czekam na maila :) Pozdrawiam.

      Usuń
  6. maila wysłałam. czekam tera na odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń